piątek, 29 października 2010

Golden Triangle

'Zloty Trojkat' brzmi intrygujaco, a jeszcze ciekawiej, jak sie wczytamy w historie tego specyficznego regionu. To wlasnie tutaj przez wieki produkowano i przemycano na masowa skale opium, 'uszczesliwiajace' miliony ludzi na calym swiecie. Gorzysty i trudno dostepny teren, na pograniczu Tajlandii, Laosu i Birmy, idealnie nadawal sie do tego celu.

Dotarlysmy w te okolice zakladajac baze w Chiang Rai. Poszukiwania pol obsianych makiem i wiesniakow odurzonych narkotykowymi oparami spelzly jednak na niczym. Dzisiaj 'Zloty Trojkat' to juz wylacznie chwyt marketingowy, sprytnie kierujacy ruch turystyczny do jednej malej wioski. Nie jestesmy przekonane, czy wioska istniala tu zawsze, czy raczej szczegolna lokalizacja w punkcie stykania sie granic trzech krajow, spowodowala nagly wysyp hoteli, restauracji i sklepow.

W turystycznym odruchu zwiedzilysmy muzeum opium, wiec po powrocie do Genewy kupujemy kawal pola i obsiewamy makiem. Procedura jest prosta. W odpowiednim momencie nacinamy makowki, a mleczko ktore wyplynie, po wysuszeniu dokladnie zbieramy. Z powstalej substancji mozna wyprodukowac szereg ciekawych i rownie wyskokowych produktow. Z narazeniem zycia zrobilysmy zdjecie instrukcji obslugi, wiec dzielimy sie w najwiekszej tajemnicy rowniez i z wami ;)
Przy paleniu nalezy pamietac o odpowiedniej pozycji przynoszacej podobno najbardziej zadawalajace efekty. To wskazowka od mieszkancow lokalnych gorskich wsi, ci maja zapewne duza wprawe i wiele lat doswiadczenia.

Pomijajac iluzje narkotykowych transakcji na kazdym kroku, zupelnie realnie odbywa sie w tym rejonie handel, lecz innym legalnym towarem. Wybrzeze Mekongu usiane jest lodziami i barkami, a dziesiatki ludzi pracuje codziennie przy ich zaladunku i rozladunku. Handel z Chinami i Laosem kwitnie nieprzerwanie. Przejscie graniczne na rzece pozostaje niestety otwarte jedynie dla Tajow i Laotanczykow. Turysci maja jednak tez okazje przekroczyc ta rzeczna granice. W ramach wysoko oplacanego dolarami wyjatku moga sie wybrac do hotelowego kompleksu z kasynem na terenie Birmy. Inwestorzy z Japonii i Tajlandii dzierzawia ten kawalek ladu od rzadu birmanskiego.
Postanowilysmy nie przeplacac i zamiast lodka do Birmy, udalysmy sie wypozyczonym za 5$ dolarow skuterem w droge powrotna do Chiang Rai.