sobota, 16 października 2010

Nepal - male Indie


"Namaste", to po Nepalsku przywitanie, krorym mozna sobie zaskarbic sympatie kazdego. Wyjatek stanowi klasa zarabiajacych na turystach uslugodawcow. Przemili na poczatku i serdeczni zmieniaja poze na obojetnosc, gdy nie decydujemy sie zakupic niezbednej pamiatki wlasnie u nich. Towary wylewaja sie doslownie ze sklepow, a gdy to nie wystarcza sprzedawcy wylewaja sie z towarami na ulice, atakujac zwalniajace w korku autobusy.
Pierwsze wrazenia, jakie mialysmy po wyladowaniu w Katmandu, to porownywalne obrazki jak z Indii. Samych Hindusow jest w Nepalu cala masa, a latwo ich odroznic, bo skore maja duzo ciemniejsza, rysy twarzy charakterystyczne, a i fryzurki niepowtarzalne. Stroje w Nepalu sa niesamowicie kolorowe, wiec od razu wydaje nam sie, ze to jeden z planow hinduskiego kina bollywood. Wiekszosc Nepalczykow wyznaje hinduizm, a co za tym idzie kobiety ubieraja sie w wielokolorowe sari ozywiajac przy tym ulice siwe od unoszacego sie wszedzie pylu.

Smutniejszy aspekt indyjskiego sasiada, to brud i nielad panujace na ulicach. Nie mamy na mysli turystycznych rejonow, gdyz te sa zgrabnie odsprzatane, tylko zwykle dzielnice miast i miasteczek. Smieci dekoruja wszystkie pobocza, nawet nam po 15 min chodzenia z papierem w rece w poszukiwaniu kosza, wlacza sie opcja "niech spadnie i lezy". Smutne, to bardzo, bo co innego biedy kraj, a co innego zaniedbany.

Transport lokalny daje rowniez nieodparte wrazenie klimatu z Indii. Przez glowne drogi przetaczaja sie kolorowe, mozna powiedziec cyrowe ciezarowki, ktore Nepalczycy zakupuja u swojego bogatszego sasiada.
Jesli pojazd nie nadaje sie juz do uzytku, nie szkodzi...mozna wszystko wyklepac, obic i zmontowac na nowo. Swieza farba wesolo przyozdabia nawet najbardziej rozpadajacy sie pojazd.

Wiekszosc fantazyjnie malowanych napisow zacheca poajzdy z tulu do trabienia (horn me). Trabi sie wiec caly czas, niezaleznie czy w ramach informowania o wyprzedzaniu, pozdrawiania, czy prozaicznie, dla rozladowania nadmiernej energii kierowy. Najwiekszy pech, to trafic do autobusu, ktory dysponuje wyjatkowo glosnym klaksonem i na dodatek dostac miejsce blisko za kierowca. W takiej sytuacji polecamy glosna muzyke z ipoda lub stopery do uszu pozwalajace dotrwac do konca podrozy. Mozna zajac takze miejsca na dachu, gdzie niewatpliwym plusem jest klimatyzacja wliczona automatycznie w cene biletu.

Budownictwo w tym kraju nazwalysmy "przyszlosciowym". Co drugi dom, restauracja czy sklepik ma zamiast dachu sterczace nad soba filary, dajace mozliwosc potencjalnej rozbudowy. Jesli bogowie pozwola i pieniadz splynie, bedzie nad domem drugie pietro, nad sklepem restaurcja, a nad restauracja hotelik. 

Nie maja tego problemu biedniejsi mieszkancy wiosek, ktorzy buduja chatki z trzciny, oblepiajac je mieszanka gliny z pol ryzowych, a dach kryjac sloma. Material tani, lecz co roku, po porze opadow sciany chatek odplywaja i kosmetyka z gliny odbywa sie od nowa.

W Nepalu jest rok 2067, pozdrawiamy serdecznie z malenkiej wioski, na skraju Parku Narodowego Chitwan, gdzie takich chatek sa doslownie tysiace.