czwartek, 22 lipca 2010

wyliczanka

Pulau Perhentian. Malezja. Piekna plaza, piasek, woda...ot sielski krajobraz.
I tak rzeczywiscie jest na wyspach, o ile spedza sie czas na rzeczonej plazy. Niestety pozostale elementy krajobrazu "nieco" zaskakuja.

Po pierwsze - lodka dowozaca turystow ze stalego ladu zatrzymuje sie kilkanascie metrow od brzegu, wzywane sa tzw taxi wodne i nastepuje przeladowanie pasazerow. Mimo posiadanego biletu na trase lad - wyspa nalezy zaplacic dodatkowo za owa atrakcje.
Po drugie - baza noclegowa...zecydowane wariactwo, od mega luksowych hoteli do lepianek. Ceny nie mniej zwariowane. Doslownie tylko kilka z nich polozonych jest tuz przy plazy, pozostale wsuniete sa nieco w glab wyspy, czyt. w krzaki.
Po trzecie - sklepy, a wlasciwie ich brak. I nie mamy tu na mysli jakiegos wyszukanego asortymentu,chodzi nam o zwykle sklepy spozywcze. Na naszej plazy sa dwa - oba rownie ubogo zaopatrzone, z cenami porownywalnymi do tych w barach.
Po czwarte - miejsca, gdzie mozna cos zjesc. Jest ich kilka, ale w tych ktore sa ladne i sprawnie obsluguja klientow ceny sa dla nas zaporowe. Pozostale niestety dzialaja baaaaardzo wolno i serwuja niezbyt smaczne posilki. Nadmienic nalezy, ze niezaleznie od wszystkiego w wiekszosci z nich kuchnie sa zamkniete miedzy 16-19, dokladnie wtedy kiedy wypada  nasza pora lunchu, grrrr...
Po piate - brak piwa w ogolnej sprzedazy, nie mozna wiec topic glodu...alkohol ten dostepny jest na specjalnych stoiskach, po specjalnej cenie, ale beszczelnemu zdzierstwu mowimy zdecydowane NIE.
Po szoste - mnostwo smieci dookola. Niesamowicie zaniedbane okolice osrodkow i pozostla czesc wyspy. I najgorsze, ze nikomu to nie przeszkadza.

Po siodme - rozsmieszaja nas turysci, ktorzy zupelnie zapomnieli, ze nie da sie wyladowac z walizka na kolkach prosto na piachu.... hahahha :))

Pomimo wszystko jest to jedna z piekniejszych plaz jakie widzialysmy. Z cudwnym sniezno bialym piaskiem. Z lazurowa woda, piaszczystym dnem i kolorowymi rybkami, ktore mozna ogladac z zachwytem. Czas mija tu leniwie, nikt nigdzie sie nie spieszy. My rowniez odpoczywamy, spimy do woli, czytamy, zazywamy kapieli wodnych i slonecznych, a Urzad nurkuje. Wieczorami czasem pada ale to tylko oczyszcza gorace powietrze, wiec deszcz przyjmujemy z wdziecznoscia.  "Ladujemy baterie" przed kolejnym etapem podrozy.