wtorek, 28 września 2010

przylecialy Kukulki i Krowki


Ktoregos pieknego poranka, bedac na wyspie Ko Samet, na wschodnim wybrzezu Tajlandii sprawdzamy mailowa poczte...jak zwykle wiadomosci z Krakowa od Mamy, kilka ofert promocyjnych oraz mail od Oli informujacy, ze za 3 dni bedzie w Bangkoku. Spotkanie w stolicy Tajlandii? pewnie, czemu nie...wspolne piwko wieczorem na Kho San Road zacheca nas do powrotu do miasta o dzien wczesniej. Swoja droga siedzenie na malenkiej wyspie dluzej niz trzy dni grozi wielka nuda i solidna awersja do slonca.

Ola zdecydowala sie na krotkie wakacje i juz kilka dni pozniej dostarcza nam paczke z prezentami, w samym centrum 12 milionowego Bangkoku. Sery szwajcarskie, Krowki i Kukulki nabieraja egzotycznego smaku i przez kolejne dni beda przypominac o miejscach za ktorymi tesknimy.


Kolejnego poranka Ola wyrusza podbijac upalne plaze ze zlotym piaskiem, a my z dzika radoscia udajemy sie w chlodniejsze rejony. Mamy nadzieje, ze temperatura spadnie przynajmniej o 10 stopni, a wieczorami przydadza sie jeszcze nigdy nie uzywane polary i skarpetki.

Kierunek HIMALAJE !!!  :)