środa, 16 czerwca 2010

10 000 km

Mijajac miejscowosc Yalta na Krymie nasz licznik przekrecil sie na 10 000 km, liczone od momentu wyjazdu z Genewy. Dodatkowo wlasnie mija dwa miesiace naszej wloczegi wokol Morza Czarnego. Postanowilysmy wiec jakos uczcic ten dzien i znalazlysmy apartament z wybornym balkonem wychodzacym na morze.
 Swoja droga perelka ten apartament, nawet reczniki zwiniete na nas czekaly w dwa labadki ... hmmm , a moze to raczej romantyczne serce na lozu mialo byc?

Jest tak upalna pogoda, ze nawet nie chce sie nam isc nad morze, wiec siedzimy wiekszosc czasu na miekkich fotelach i obserwujemy z balkonu co sie dzieje w zatoce i miasteczku.
Jak tempetatura nie spadnie, to chyba nigdy nie odwazymy sie podjac dalszej jazdy i pozostaniemy tu, na tym balkonie do konca lata. Choc z drugiej strony czas juz wracac do Polski, bo im blizej lipca, tym bedzie tu gorecej, a jazda na motocyklu zrobi sie nie do zniesienia. Krym zdecydowanie polecamy, ale pod koniec maja lub sam poczatek czerwca, chyba ze ktos planuje wakacje pod haslem 'wielkiego wypacania'. W takim wypadku lipiec i sierpien beda idealne. Dla nas juz teraz, wyjscie rano po bulki do sklepu konczy sie prysznicem, a trase pokonujemy przeskakujac z jednego cienia w drugi.

Koncze wiec, bo kolacja na balkonie juz gotowa, a potem pewnie prysznic zalicze jeden lub dwa ;)